Stopa referencyjna NBP wynosi od marca 2015 roku zaledwie 1,5%, a depozytowa 0,5%. Biorąc pod uwagę prognozowaną inflację na poziomie około 3% w 2019 roku okazuje się, że standardowy depozyt oszczędnościowy nie chroni przed wzrostem cen dóbr i usług. Przeciętnie oprocentowanie lokaty bankowej to niecałe 2%. Od niskich zysków obowiązuje również podatek od zysków kapitałowych wynoszący 19%. Czy można się w jakiś sposób bronić przed tak negatywnymi czynnikami?
Zamiast standardowych lokat terminowych możesz uwzględnić w portfelu oszczędnościowym lokaty promocyjne, których oprocentowanie waha się w przedziale od 3 do 4%. Lokaty promocyjne to rozwiązanie dla nowych klientów. Niektóre lokaty promocyjne wymagają uruchomienia dodatkowego produktu, chociażby kredytowego. Niestety największa wada lokat promocyjnych to limit depozytu najczęściej do 10 000 lub 50 000 złotych jednorazowo.
Lokaty strukturyzowane służą do jednoczesnego oszczędzania i inwestowania. Pewna część lokaty jest zawsze chroniona, natomiast pozostała trafia na rynek kapitałowy, do bardziej ryzykownych instrumentów. Umowa na lokatę strukturyzowaną obowiązuje najczęściej kilka lat, nie gwarantuje wypracowania założonego zysku i zdecydowanie zamraża kapitał. Alternatywa to samodzielne tworzenie struktur z akcjami spółek dywidendowych na bezpłatnych rachunkach w domach maklerskich.
W bankach premium możesz założyć lokaty bankowe z lepszym oprocentowaniem pod warunkiem, że wykażesz naprawdę duże oszczędności. Chodzi mniej więcej o poziomy 200-500 000 złotych. To już segment lokat rentierskich, ale umożliwiających znacznie częstszą wypłatę środków zgodnie z faktycznymi potrzebami inwestora.
Klient, który posiada w banku wiele otwartych produktów (karty kredytowe, pożyczki gotówkowe, rachunek osobisty, lokaty), a do tego charakteryzuje się regularnymi, dość wysokimi dochodami jest w stanie wynegocjować lepsze stawki oprocentowanie pozwalające ochronić się przed inflacją.
Co najbardziej szkodzi rynkowi lokat bankowych?
To naturalnie podatek od zysków kapitałowych, który zabiera nawet niewielkie oszczędności i nie oferuje żadnych korzyści oszczędnościowo-inwestycyjnych.